Z pozytywnych emocji wzniesione. Katedry Szczęścia, które budujemy w sobie
Od zarania dziejów ludzkość zadaje sobie fundamentalne pytania: Dlaczego tak bardzo pragniemy być szczęśliwi? Jaki jest cel odczuwania pozytywnych emocji takich jak radość, spokój, wdzięczność czy satysfakcji? Czy te ulotne, zdawałoby się, stany mogą stanowić solidny fundament dla naszej tożsamości, wartości i poczucia sensu?
Współczesna psychologia pozytywna, odchodząc od prostego utożsamiania szczęścia z jedynie chwilową przyjemnością, dostarcza rewolucyjnych odpowiedzi. Ukazuje ona, że pozytywne emocje nie są jedynie celem samym w sobie, lecz potężnym ‘narzędziem architektonicznym’, za pomocą którego aktywnie wznosimy w sobie trwałe i wspaniałe konstrukcje – nasze wewnętrzne katedry szczęścia.
Pod koniec lat 90-tych wybitna prof. Barbara Fredrickson opracowała teorię „poszerzania i budowania” (ang. broaden-and-build), którą możemy uznać za fundament i nadrzędny plan naszych wewnętrznych budowli pozytywności. Na podstawie wieloletnich badań naukowych dokładnie wyjaśnia fundamentalną ewolucyjną łamigłówkę: Czemu służą pozytywne emocje i czy pozytywność może trwale zmienić nasze życie?
Przeprowadzone badania niejednokrotnie udowodniły, iż pozytywność czyni nas otwartymi. Emocje negatywne, takie jak strach czy złość, zawężają nasz repertuar myśli i działań do instynktownych reakcji „walcz lub uciekaj”, emocje pozytywne natomiast działają odwrotnie – otwierają naszą świadomość na szerszy niż zwykle zakres myśli i zachowań. Radość pobudza kreatywność i chęć do zabawy. Zainteresowanie skłania do eksploracji i nauki. Spokój pozwala w pełni docenić obecną chwilę i zintegrować ją z naszym postrzeganiem świata. Wdzięczność wzmacnia optymizm. Wniosek nasuwa się sam – negatywność i obojętność przeszkadzają w doświadczaniu świata i tym samym utrudniają jego poznawanie, to pozytywność otwiera nasze serca i umysły, dzięki czemu stajemy się bardziej wrażliwi i twórczy. To właśnie ona skłania nas do eksploracji, do włączania się w świat i uczenia się czegoś nowego.
Pozytywność zmienia nas na lepsze. To druga, kluczowa część teorii Barbary Fredrickson – „budowanie” – ukazująca długofalowe skutki tej otwartości. Otwierając nasze serca i umysły pozytywne emocje pozwalają odkrywać i rozbudowywać nowe umiejętności, nowe więzi, nową wiedzę i nowe sposoby bycia. Pozytywność pomaga osiągnąć pełnię naszych możliwości. Emocje pozytywne – jak wszelkie emocje powstają pod wpływem interpretacji zdarzeń i pojęć jakie się z nimi wiążą. Związki przyczynowe pomiędzy stanami emocjonalnymi człowieka a jego spojrzeniem na życie są dobrze udowodnione naukowo. Poprzez fakt, iż pozytywność rozszerza nasze horyzonty sprawiając, że widzimy więcej niż zwykle, zwiększa się nasza zdolność skojarzeń, pojawia się więcej pomysłów a w obliczu problemów odnajdujemy lepsze rozwiązania.
Można więc śmiało rzec, iż stany pozytywne - poprzez ich codzienne gromadzenie- kumulują się i przekształcają w nasze trwałe zasoby osobiste. Otwartość umysłu pozwala nam zdobywać nową wiedzę i umiejętności. Otwartość serca pomaga budować głębsze więzi społeczne a wykorzystując pełnię swoich możliwości ludzie żyją dłużej. To właśnie te pozytywne zasoby – psychiczne, umysłowe, społeczne i fizyczne – stają się naszym trwałym kapitałem, naszą rezerwą sił w obliczu życiowych wyzwań. W ten sposób pozytywność tworzy swoistą „spiralę wznoszącą”. Dobre samopoczucie poszerza naszą świadomość, co pozwala budować zasoby, które w przyszłości generują jeszcze więcej pozytywnych emocji. Dzięki temu nasza katedra szczęścia pnie się dumnie ku górze.
Uzupełniając teorię „poszerzania i budowania” amerykański psycholog i twórca pojęcia psychologii pozytywnej profesor Martin Seligman w swojej książce ‘Prawdziwe szczęście’ precyzyjnie określa i rozróżnia dwa rodzaje pozytywnych doświadczeń teraźniejszości, jako budulca naszej wewnętrznej budowli: są to przyjemności i gratyfikacje.
Przyjemności, zarówno te cielesne (doznania smakowe, zapachowe, dotykowe), jak i te wyższego rzędu (ekstaza, uniesienie), są jak ozdobniki, witraże i ornamenty w naszej wewnętrznej katedrze. Są piękne, niezbędne, nadają jej barw i blasku, ale nie tworzą jej trwałej struktury. Życie, które polega jedynie na ich poszukiwaniu – Seligman nazywa „życiem przyjemnym” – może być satysfakcjonujące, ale często brakuje mu głębi i trwałej konstrukcji. Solidnym budulcem, fundamentem i kamieniami nośnymi naszej wewnętrzej katedry, są gratyfikacje. Jak podkreśla autor nie są one uczuciami, lecz czynnościami, które lubimy wykonywać. To pasjonująca rozmowa, wspinaczka, taniec, rozwiązywanie zawodowego problemu – aktywności, które całkowicie nas pochłaniają i angażują. Kluczem do ich osiągnięcia jest wykorzystywanie naszych osobistych zalet sygnaturowych – czyli naszych najmocniejszych stron, takich jak kreatywność, odwaga, życzliwość czy ciekawość.
„Dobre życie” (ang. good life) to właśnie życie poświęcone na wykorzystywaniu tych unikalnych talentów w celu osiągania gratyfikacji w głównych dziedzinach naszej egzystencji.
Gratyfikację możemy więc opisać jako stan, w którym zatapiamy się w działaniu tak głęboko, że tracimy poczucie czasu i własnego „ja”. Stan ten dokładnie opisał Mihaly Csikszentmihalyi w swojej koncepcji przepływu (ang. flow). Gratyfikacja to właśnie jest flow – stan uskrzydlenia, kiedy świadomość zlewa się z wykonywaną czynnością. To moment, w którym budowniczy katedry jest tak pochłonięty układaniem kamieni, że staje się jednością ze swoim dziełem. Nie czuje wtedy szczęścia w potocznym rozumieniu – jest ponad emocjami, w stanie czystego, głębokiego zaangażowania. Szczęście i satysfakcja pojawiają się później, z perspektywy czasu, gdy patrzymy na to, co zrobiliśmy – na fragment wzniesionego muru.
Tak oto, krok po kroku, nasza katedra nabiera kształtów. Wzniesiona na fundamencie otwartości (B.Fredrickson), zbudowana z solidnych kamieni gratyfikacji (M.Seligman) przy użyciu mistrzowskiej techniki przepływu (M.Csikszentmihalyi), staje się czymś więcej niż tylko sumą swoich części. Seligman nazywa to „pełnym życiem” (ang. full life) – gdy wykorzystujemy nasze zalety sygnaturowe w służbie czegoś większego od nas samych. Wtedy nasza katedra nie tylko jest piękna i solidna, ale zyskuje ostateczny sens – staje się miejscem schronienia, inspiracji i dobra nie tylko dla nas, ale i dla innych.
Na koniec chciałabym podkreślić kluczową rzecz: nie chodzi o ślepą gloryfikację pozytywności. Nawet najwspanialsze gotyckie katedry mają swoje gargulce i mroczne zakamarki co czyni ich tak wyjątkowymi. Negatywność jest nieodłączną i potrzebną częścią ludzkiego doświadczenia, aby człowiek mógł się w pełni rozwijać - ważne są jednak odpowiednie proporcje. Barbara Fredrickson bardzo trafnie ukazuje piękno właściwej proporcji 3:1. Jej piękno polega na tym, że pozwala doświadczać całego spektrum człowieczeństwa, jednocześnie budując w nas siłę i odporność, by radzić sobie z tym, co nieuniknione.
Ostatecznie, dążenie do szczęścia nie jest tylko pogonią za nieuchwytnym celem. To świadoma, codzienna inwestycja w siebie. Z perspektywy osobistych doświadczeń i refleksji, w pełni utożsamiam się z teorią pozytywności, którą w swoich przełomowych badaniach prezentuje Barbara Fredrickson; jej koncepcja poszerzania i budowania jest dla mnie najbardziej przekonującym i praktycznym kluczem do zrozumienia tej inwestycji. To właśnie praktyka gromadzenia chwil pozytywności, niczym cegiełek, dzień po dniu wznosi w nas wewnętrzne arcydzieło. Poprzez mądre kultywowanie radości, zaangażowania i sensu, nie tylko tworzymy życie, jakiego pragniemy, ale również budujemy świat, który z nadzieją warto pozostawić naszym dzieciom.
Bibliografia:
1.‘Pozytywność’ Barbara L. Fredrickson
2.‘Prawdziwe szczęście’ Martin Seligman
3.‘Flow’ Mihaly Csikszentmihalyi
Komentarze
Prześlij komentarz